Inspiracją do tego artykułu stała się sesja z klientką, nazwijmy ją Anią, która zauważyła u siebie pewien rodzaj wewnętrznej walki i dysputy – tak jakby żyły w niej dwie różne Anie. Jedna z nich jest łagodna, czuła, troskliwa, chce dbać o siebie, jest dla siebie ważna i gotowa spełniać swoje potrzeby. Druga Ania jest jak kontroler, który wymaga, podnosi poprzeczkę i żąda działania zgodnie z planem, bycie produktywną i efektywną. Nakazuje wypełniać określone standardy i założenia.
Pewnie domyślasz się, że raz Ania nr 1, a raz Ania nr 2 bierze górę. Jak sądzisz która częściej?
Niestety … Ania nr 2 … ☹
Dlaczego tak się dzieje?
Słuchanie głosu pierwszej Ani daje przyjemność, radość, ulgę (choć okupioną wyrzutami sumienia), a podążanie za drugą – satysfakcję z dobrze wykonanych obowiązków i osiągniętych efektów. Ania odkryła u siebie program konieczności
bycia pożyteczną i produktywną
płynący w linii żeńskiej, czyli od mamy i babci. I nie jest to schemat, który dotyczy tylko Ani, ale naprawdę wielu, wielu kobiet. Może też Ciebie…?
Wynika on z roli jaką pełniły kobiety przez tysiące lat, w szczególności te o niższym statusie społecznym (wysokie urodzenie daje trochę inny program). I choć świat mocno się zmienia, kobiety są wykształcone, zajmują wysokie stanowiska, o wiele bardziej troszczą się o siebie i swoje prawa, to w wielu z nas pobrzmiewa ten głęboko zakorzeniony, powtarzany z pokolenia na pokolenie głos, który grzmi w głowie
„musisz być pożyteczna”
Według SJP pożyteczna to „przynosząca pożytek lub przydatna do czegoś”. Wszystko co robisz, musi przynosić jakiś namacalny i wymierny efekt, najlepiej nie tylko dla Ciebie, ale też dla innych.
Jak posprzątasz dom, ugotujesz obiad, wykonasz w pracy zadanie, którego efekt od razu widać odczuwasz satysfakcję i aprobatę ze strony otoczenia. Od razu widać, że się „nie leniłaś” tylko pożytecznie spędziłaś czas. Byłaś jak pracowita pszczółka, która jest postrzegana jako najpożyteczniejszy owad – jej rola jest rzeczywiście istotna dla życia na całej ziemi, choć jej działalność najpowszechniej jest kojarzona z wytwarzaniem czegoś, z czego inni mogą korzystać (miód, wosk pszczeli, pierzga, propolis).
Gdy siadasz z filiżanką kawy lub herbaty i „nic nie robisz”, czytasz książkę, słuchasz rozwojowych wykładów, medytujesz, itp. albo praca którą wykonujesz, na przykład bycie instruktorką jogi czy też innego rodzaju transformatorką dającą „nienamacalną wartość”, to w oczach znacznej części świata przestajesz być pożyteczna i produktywna. Ale co ważniejsze, jesteś niepożyteczna w oczach swojej wewnętrznej Ani nr 2, wiernej temu programowi (jeśli oczywiście jest u Ciebie wgrany, nie wszystkie go mamy 😉). To utrudnia nie tylko odpoczynek i regenerację, równowagę i dobrostan (być może zainteresują Cię też te artykuły – „Czy umiesz odpoczywać?” , „Przeciążenie pracą i obowiązkami”), ale też dbanie o swoją duchową część.
I choć pozwalasz sobie na te „niepożyteczne zachowania lub niepożyteczną pracę zawodową”, to często
robisz to z poczuciem winy
odejmując sobie tym samym dużo przyjemności i dobra jakie z nich płynie. Bo nie wystarczy sobie powiedzieć, że czasy są już inne, że nie musisz tak jak Twoja mama i babcia być cały czas w ruchu, krzątać się i pracować. Choć umysł racjonalny mówi Ci, że to jest ok, to podświadoma część wije się w mękach z powodu tego sprzeniewierzenia, braku lojalności wobec Twoich przodkiń, poczucia winy, że masz lepiej, że możesz inaczej niż one.
Zmiana programu to proces
który zajmuje jakiś czas oraz ma swoje wzloty i upadki. Nie wystarczy sobie powiedzieć „od dzisiaj ten program mnie nie dotyczy” – trzeba uwolnić się od niego na najgłębszym poziomie. Wtedy z lekkością i radością będziesz mogła dać głos swojej wewnętrznej Ani nr 1, a może po prostu
zaczniesz inaczej postrzegać bycie pożyteczną
czyli przestać się koncentrować wyłącznie na produktywności, skuteczności i namacalnych efektach. Dostrzeżesz też bardziej subtelny poziom, na przykład wpływ Twojego stanu zrelaksowania i wewnętrznego spokoju, nie tylko na jakość Twojego życia czy też wykonywanej pracy, ale też na wszystkie osoby, z którymi przebywasz.
Jak mówi chińskie przysłowie
Jakie pszczoły, taki miód.
Czy spokój wewnętrzny, to nie jest prawdziwie pożyteczny dar dla innych, najlepszej jakości miód …?
Zostawiam Cię z tym (w moim odczuciu retorycznym pytaniem) i z całego serca zachęcam do uwolnienia się od programu bycia pożyteczną, jeśli czujesz że Ciebie też dotyczy 😊
Jak już wiesz,
każdy nieuświadomiony program stoi na drodze do spełnionego życia
gdyż spełnienie możesz osiągnąć tylko żyjąc w zgodzie ze sobą i swoim powołaniem, a nie wypełniając czyjeś programy 😉
Jeśli jesteś gotowa aby wreszcie uwolnić się od programu bycia pożyteczną albo innego, zapisz się na niezobowiązującą bezpłatną konsultację. Poczujesz na własnej skórze jak będzie wyglądało Twoje samopoczucie bez niego i dowiesz się jak możesz osiągnąć ten stan dzięki mojemu sprawdzonemu programowi Spełniona w życiu. 😊
Obraz Anette Meyer z Pixabay