Jak to, „mam pokochać siebie”… ? To brzmi niedorzecznie, jakoś tak narcystycznie i egoistycznie… Nie, nie chcę się zakochiwać w sobie, chcę kochać kogoś i być przez niego kochaną z wzajemnością. Dokładnie tego potrzebuję do szczęścia i wtedy będę się czuła spełniona. A w ogóle, jak mam zakochać się w sobie? Jak to zrobić? Przecież, jestem taka nietrakcyjna / niemądra / nieciekawa / brzydka /nic nie mam / ciągle coś mi się nie udaje / …
Mniej więcej tak wygląda typowa reakcja klientek na pytanie „czy kochasz siebie?” w trakcie pracy nad zbudowaniem spełnienia w związku partnerskim. W naszej kulturze sympatia do siebie i akceptacja własnej osoby czy też otaczanie siebie samej miłością i troską jest niemalże jak zakazany owoc, po który nie wolno sięgnąć, a gdy jednak to zrobisz, to może Cię spotkać kara.
I tu pojawia się pewien paradoks – pragniesz, żeby Cię ktoś pokochał, pomimo nieakceptowalnych wad, braków i mankamentów, które według siebie posiadasz, a sama nie jesteś w stanie tego zrobić.
Marzysz, że zjawi się jakiś książę na białym koniu i zakocha się bez opamiętania, na przykład w tym ledwie widocznym lub zdecydowanie za dużym biuście, przyjmie Cię z pełną akceptacją i powie, że zawsze chciał, aby jego wybranka wyglądała tak, jak Ty. Albo pojawi się książę, który pocałuje Cię jak żabkę i nagle okaże się, że już nią nie jesteś – dzięki pocałunkowi stałaś się księżniczką.
Oczekując miłości i akceptacji tylko z zewnątrz, oddajesz swój los i szczęście w ręce innych.
Zaczynasz się przeglądać w lustrze i zastanawiasz się, czy ten książę jest ślepy i nie widzi tych wszystkich Twoich mankamentów, drżąc na samą myśl, że w pewnym momencie odzyska pełnię wzroku i co wtedy będzie? Albo zostanie z Tobą, bo jest przyzwoitym człowiekiem, ale po miłości zostanie tylko wspomnienie albo odejdzie w siną dal i znowu nikt nie będzie Cię kochał. I tak drżysz w tej relacji, unikasz sytuacji, które mogą obnażyć Twoje braki i sprawić, że książę się „odkocha”.
Okazuje się jednak, że życie „bywa złośliwe” i podrzuca Ci, jak kłody pod nogi, przeróżne okoliczności, które konfrontują Cię z Twoimi brakami i narażają na szwank Twój związek. Każde zdarzenie jest interpretowane i analizowane przez umysł, który okazuje się być Twoim największym wrogiem, stojącym na drodze miłości do samej siebie. Jest niestrudzonym producentem myśli, ocen, porównywania się lub osądu. Żyjesz w stresie i chronicznym poczuciu niezadowolenia z tego jak wyglądasz, co robisz, jak się zachowujesz.
Brak akceptacji jakiejś części siebie powoduje, że jak magnes przyciągasz do swojego życia takiego partnera, który swoim zachowaniem będzie celnie (niekoniecznie świadomie) zadawał bolesne ciosy we wrażliwe miejsca. Przykładowo, gdy uważasz się za mało odważną osobę, która ma pragnienia i cele, ale nie potrafi wdrożyć ich w życie i zająć w swojego miejsca, możesz wejść w związek z silną jednostką, która realizuje siebie, od czasu do czasu wbijając Ci szpile, zarzucając brak działania, krytykując Twoje decyzje i w ogóle Ciebie. Prawdopodobnie sama będziesz się do niego porównywać i przez to jeszcze bardziej zatrzymywać się w miejscu. Jeśli brak Ci zadowolenia z własnego ciała, choćby z wielkości biustu, możesz ukrywać się za odzieżą, która maskuje defekty lub unikać sytuacji intymnych. Prawdopodobnie usłyszysz od partnera, że swoim zachowaniem rujnujesz Wasz związek, albo żebyś się wreszcie ubrała inaczej, tak jak inne kobiety (lub, o zgrozo, jakaś konkretna osoba!), bo mu się nie podobasz. A nawet możesz usłyszeć, że operacja plastyczna jest najlepszym rozwiązaniem… Jakiekolwiek będą to reakcje, na sto procent dotkną Twojego poczucia braku i wzmocnią poczucie niezadowolenia, choć de facto są doskonałym zaproszeniem do zmiany swojego nastawienia do siebie.
Jakie masz nastawienie do siebie, takie samo masz do świata.
Jeśli brak Ci akceptacji dla niedoskonałości w sobie, trudniej będzie Ci przyjąć niedoskonałości innych ludzi i życia jako takiego. Dlatego pokochaj siebie, taką jaką jesteś – przyjmij siebie, zaakceptuj, bądź dla siebie przyjaciółką, a nie wrogiem. Jeśli sama obdarzysz siebie uczuciem i ciepłem, nie będziesz oczekiwała tego z zewnątrz i łatwiej będzie Ci w pełni otworzyć się na drugą osobę by zbudować szczęśliwy związek. Nie oznacza to rezygnacji z pracy nad poprawą pewnych „niedoskonałości” (tych, które są realnie możliwe do zmiany), ale podjęcie jej z poziomu akceptacji zamiast braku, a to może przynieść zupełnie inne efekty.
Relacja z innymi zaczyna się od relacji ze sobą. Jeśli kochasz i akceptujesz siebie, to samo będziesz dawać i to samo przyciągać.
Niezależnie od tego, czy jesteś singielką i pragniesz znaleźć partnera czy też jesteś już w związku, może nawet z długim stażem, zmiana Twojego nastawienia w dowolnym momencie życia, ma wpływ na jego dalszy bieg. Możesz je świadomie kreować, z większą lekkością i bez poczucia niewystarczalności.
Dwie proste i sprawdzone praktyki by pokochać siebie:
Ćwiczenie z lustrem Louise Hays
Stań przed lustrem, spójrz sobie w oczy z sympatią i powiedz do siebie z uczuciem i zaangażowaniem „kocham Cię (Twoje imię)” lub, jeśli to na początek za trudne, „lubię Cię (Twoje imię)”. Powtarzaj sobie to kilka razy w ciągu dnia, szczególnie po przebudzeniu i przed snem. Duże znaczenie mają pierwsze i ostanie słowa, które codziennie słyszysz. Praktykuj to ćwiczenie przez minimum 2 miesiące, aby Twój mózg utworzył i utrwalił nowe połączenie neuronowe – miłość do siebie, a najlepiej do końca życia 😉
Uważność i uwalnianie się od niesprzyjających myśli
Stań się wnikliwą obserwatorką i wyłapuj myśli, które Ci nie służą. Gdy zauważysz taką, wyobraź sobie, że wkładasz ją do balonika i puszczasz wraz z nim do nieba. Możesz go obserwować jak będzie leciał, aż zniknie na horyzoncie, uwalniając Cię od tej destrukcyjnej myśli i poczujesz się lżej. Jeśli będziesz miała ochotę, możesz ją zastąpić prawdziwym, pozytywnym stwierdzeniem na swój temat 😊
Możesz też pracować na głębszym poziomie
Zaczynając od rozszyfrowania nieświadomego programu według którego żyjesz, a jest on źródłem poczucia niezadowolenia z siebie. Z reguły zostaje on zaprogramowany w dzieciństwie, a nawet przed Twoim przyjściem na świat lub wynika z lojalności wobec jakiegoś przodka. Możesz zająć się tym samodzielnie lub skorzystać z pomocy terapeuty czy też coacha.
Czy jesteś gotowa, żeby wykonać pierwszy krok do pokochania siebie i poczucia spełnienia w związku? Jeśli tak, to skorzystaj z powyższych ćwiczeń lub umów się na bezpłatną konsultację, żeby przekonać się jak mogę Ci w tym pomóc 😊
Obraz Kranich17 / Pixabay